wtorek, 29 marca 2011

Oleje roślinne

Oleje roślinne

Autorem artykułu jest Wasz Sklep



Najzdrowsze tłuszcze spożywane przez człowieka to oleje roślinne.
Wytłoczony olej z nasion roślin oleistych, zawiera w sobie, od kilku do kilkunastu, różnego rodzaju kwasów tłuszczowych.

Przykładowo podaję składy procentowe podstawowych kwasów tłuszczowych dla oleju lnianego, rzepakowego i oliwy z oliwek.
Rodzaj kwasu tłuszczowego

Olej lniany Olej rzepakowy Oliwa z oliwek
[ % ] [ % ] [ % ]

● kwas linolenowy - Omega 3 58 10 poniżej 1
● kwas linolowy - Omega 6 17 26 6
● kwas oleinowy - Omega 9 20 57 77

Kwasy tłuszczowe zawarte w olejach jadalnych, uwzględniając ich chemiczną postać, dzielą się na:

● kwasy tłuszczowe nasycone,
● kwasy tłuszczowe jednonienasycone,
● kwasy tłuszczowe wielonienasycone.

Kwasy nasycone i jednonienasycone ludzki organizm może wytworzyć samodzielnie.
Natomiast kwasy wielonienasycone, niezbędne i konieczne, dla zdrowego funkcjonowania organizmu, muszą być dostarczone w pożywieniu, bowiem organizm ludzki nie potrafi ich samodzielnie wytworzyć. Stąd ich nazwa: Niezbędne Nienasycone Kwasy Tłuszczowe - NNKT.

Wielonienasycone kwasy tłuszczowe Omega 6 i Omega 3.

W grupie wielonienasyconych kwasów tłuszczowych dominujące znaczenie posiadają kwasy omega 6 i Omega 3.

We współczesnym pożywieniu zdecydowaną przewagę mają tłuszcze zawarte w margarynie, fast foodach i potrawach smażonych w głębokim tłuszczu, czyli kwasy tłuszczowe
Omega 6.
Zostały one także zaliczone do grupy NNKT, (czyli tych, których organizm ludzki nie potrafi samodzielnie wytworzyć), jednak powszechny nadmiar tego tłuszczu w naszym pożywieniu, powoduje zachwianie koniecznej równowagi w organizmie, tym samym, wywołuje to określone problemy zdrowotne.
Problem nie tkwi w tym, że spożywamy kwasy tłuszczowe Omega 6, tylko w tym, że spożywamy ich niewspółmiernie za dużo, niż wynika to z potrzeb naszego organizmu.

Dla zagwarantowania właściwej fizjologii konieczne jest zachowanie odpowiedniej proporcji spożycia kwasów Omega 6 i Omega 3.
Według najnowszych badań ten stosunek powinien mieścić się w granicach: 2 : 1 do 4 : 1 ( Omega 6 : Omega 3 ).

W publikowanych w ostatnim okresie opracowaniach, za tak zwaną złotą proporcję, uważa się, że ten stosunek powinien wynosić jak 4 : 1.
Taka proporcja ma gwarantować prawidłowe przyswajanie przez organizm kwasów Omega 3.
Spożywanie kwasów Omega 6 i Omega 3 w niewłaściwej proporcji, skutkuje obniżeniem w organizmie poziomu kwasu omega 3, bowiem nadmiar spożywanych kwasów Omega 6 w stosunku do Omega 3, hamuje właściwe zagospodarowanie przez organizm dostarczonego z pożywieniem kwasu tłuszczowego Omega 3.

Współczesna dieta charakteryzuje się tym, że te proporcje w diametralny sposób zostały przekroczone. Występująca w spożyciu zdecydowana przewaga kwasów tłuszczowych Omega 6,jest przyczyną nadwagi, nadciśnienia, ogólnie osłabia odporność organizmu, może prowadzić do nowotworów - jednym zdaniem - stanowi to zagrożenie dla zdrowia człowieka.

Olej lniany, pod warunkiem, że zawiera dużą ilość kwasu tłuszczowego Omega 3, stanowi zdecydowaną przeciwwagę dla wysokiego spożycia kwasu Omega 6.

Szkodliwe trans izomery

Kwasy tłuszczowe, przy uwzględnieniu ich budowy molekularnej, występują w konfiguracjach: cis
i trans, zwanych izomerami.

W naturalnych świeżych i prawidłowo wytłoczonych tłuszczach roślinnych, kwasy nienasycone występują w konfiguracji cis. Przejście kwasów tłuszczowych z formy cis w formę trans, wywołuje zmianę ich właściwości biologicznych, tym samym, powoduje inne oddziaływanie na ludzki organizm.
Forma trans, czyli transizomery, posiada inne właściwości chemiczne, niż izomery cis. Z punktu widzenia biochemicznego transizomery są szkodliwe i niebezpieczne dla zdrowia, bowiem nie występują w przyrodzie jako struktury organiczne.
Ludzki organizm nie posiada o nich żadnych informacji, dlatego błędnie je wykorzystuje.

Szkodliwe transizomery, powstają w wyniku przemysłowego tłoczenia i przetwarzania olejów roślinnych.

Produkcji szkodliwych transizomerów sprzyja cały proces technologiczny przy przemysłowym wytwarzaniu oleju :

● wysoka temperatura tłoczenia oleju, niszczy życiodajne kwasy tłuszczowe Omega3
● wysoka temperatura przemysłowego ,,uszlachetniania" oleju, dokonuje reszty spustoszenia,
● ekstrakcja (wypłukiwanie) oleju z nasion przy zastosowaniu rozpuszczalników mineralnych,
takich jak heksan, powoduje, że jego resztki zanieczyszczają wyprodukowany olej,
● stosowanie różnego rodzaju procesów fizycznych i chemicznych, dla polepszenia ,,wizerunku", smaku i trwałości oleju - dokonuje reszty totalnej destrukcji.

Wyprodukowano więc, ze zdrowych nasion, ładnie wyglądający, ale zmaltretowany produkt, który
ma niewiele wspólnego ze zdrowym i naturalnym surowcem użytym do tłoczenia oleju.

W procesie wytłaczania oleju - kapitalne znaczenie ma temperatura tłoczenia i w dalszej kolejności autentyczna dbałość o naturalność produktu w całym procesie technologicznym.

Prasy przemysłowe dużej wydajności, oraz inne, które potrafią wytłoczyć olej z nasion tylko w wysokiej temperaturze, niszczą drogocenny dla ludzkiego organizmu, Niezbędny Nienasycony Kwas Tłuszczowy - Omega 3.
Niezależnie od tego, wysoka temperatura tłoczenia, degraduje jednocześnie naturalne przeciwutleniacze, których rola w zakresie przydatności do spożycia wytworzonego produktu - jest decydująca. Wytwarzają tym samym produkt, najogólniej mówiąc, wątpliwej jakości z mocno ograniczonym terminem przydatności do spożycia.

---

Wasz Sklep Zdrowa Tradycyjna i Ekologiczna Żywność ul. Koszykowa 20 Warszawa
http://www.waszsklep.com.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Olej lniany - wykorzystanie w diecie dr Budwig

Olej lniany - wykorzystanie w diecie dr Budwig

Autorem artykułu jest Marek Skok



Olej lniany jest produktem dość słabo znanym w kraju, niewielu zna jego właściwości i zalety. Problemem jest także sama produkcja i przechowywanie. Dr Johanna Budwig przeprowadziła nad olejem lnianym szereg badań wieńcząc je stworzeniem zdrowotnej diety budwig. Więcej o oleju lnianym i diecie dr Budwig dowiesz się z poniższego artykułu.

Zacznijmy od samego produktu - czym jest olej lniany i jakie ma właściwości?

Olej ten znany jest już od czasów starożytnych - otrzymywany jest z nasion lnu. Jego zakup ze względu na dość wysoką cenę i wymagania dotyczące przechowywania jest utrudniony, jednakże zawiera on rzadkie składniki mające realny wpływ na nasze zdrowie.
O jego wyjątkowości stanowi głównie fakt, że zawiera on ponad 50% nienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3 oraz ok. 15% kwasów omega-6, jest w zasadzie najlepszym naturalnym źródłem tych kwasów.
Wchodząc w medyczne niuanse - kwasy te charakteryzują się działaniem antyarytmiczne stabilizując aktywność elektryczną komórek serca, działają też przeciwzakrzepowo. Kwasy omega-3 wpływają też na metabolizm tłuszczów - zmniejszają stężenie cholesterolu całkowitego oraz trójglicerydów.

"Dieta Budwig" została opracowana przez niemiecką biolog Johannę Budwig. Prowadziła ona wieloletnie badania nad działaniem kwasów omega-3.
W toku prowadzonych badań doszła ona do wniosku, że kwasy zawarte w oleju lnianym najlepiej przyswajalne są gdy połączymy olej z chudym serem. Tak powstała znana na całym świecie "pasta" - czyli powyższe składniki zmiksowane razem.

Pasta ta znalazła zastosowanie w leczeniu wielu chorób, niekiedy wcześniej uznawanych za nieuleczalne. Dieta budwig wspomaga leczenie min. nowotworów, artretyzmu, stwardnienia rozsianego, cukrzycy, wad wzroku i wielu innych.
Poza samą pastą dieta wymaga także zmiany nawyków żywieniowych - należy zrezygnować z tłuszczów zwierzęcych i tłustego nabiału, potraw smażonych, zaś zwiększyć ilość spożywanych warzyw i owoców.

Na koniec ważna uwaga: bardzo ważny jest proces wytwarzania i późniejsze przechowywanie oleju lnianego. Tylko olej tłoczony i przechowywany w warunkach chłodniczych (w temp. poniżej 10*C) zachowuje wysoką zawartość kwasów omega-3. W przypadku tłoczenia w wyższej temperaturze zawartość tych kwasów może spaść nawet do 2-3%, a więc jego właściwości zdrowotne są wtedy znikome.
Po zakupie olej należy przechowywać w lodówce. Światło słoneczne i temperatura szkodzą mu - utleniając omega-3.
Pamiętajmy, że tylko olej tłoczony na zimno będzie posiadał pożądane w diecie zdrowotnej właściwości!

---

ZłotoPolskie - producent oleju lnianego i innych olejów zdrowotnych


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Olej lniany

Autorem artykułu jest Mirosław Mazur



Nasienie z lnu (łac. Semen Lini). Historia uprawy lnu i pozyskiwania z niego drogocennych składników sięga bardzo daleko. Pierwsze udokumentowane doniesienia o leczniczych właściwościach lnu datowane są około 650 lat p.n.e. Hipokrates zalecał stosowanie lnu w przypadku bólu brzucha, zapalenia błon śluzowych lub biegunce.

Omawiając dobroczynne, właściwości oleju lnianego musimy pamiętać, że nie mówię tutaj o nim jako leku. Jedynie przytaczam naturalne właściwości produktu spożywczego, jakim jest olej lniany, który posiada niezbędne składniki potrzebne do normalnego funkcjonowania organizmu. Olej lniany tłoczony na zimno z dojrzałych nasion lnu jest produktem o żółtawym zabarwieniu i specyficznym lekko orzechowym smaku. Bardzo często jest pomijanym produktem diety wegatraińskiej, ponieważ intensywny zapach oleju lnianego psuje czasami kompozycje smakowo zapachowe przyrządzanych potraw czy też samych sałatek.
Mimo wszystko olej lniany jest niezastąpionym dodatkiem diety wegetraianskiej, ponieważ zawiera kwasy tłuszczowe omega-3, które mają fundamentalne znaczenie dla funkcjonowania naszego organizmu. Kwasy tłuszczowe zawarte w oleju lnianym stanowią budulec dla każdej komórki organizmu ludzkiego, w tym również jakże ważnej tkanki mózgowej. Oczywiście to nie wszystkie dobroczynne możliwości oleju lnianego, które zastaną wymienione w dalszej części artykułu. Muszę na samym początku jednak zaznaczyć, iż olej lniany olejowi nie jest równy. Wszystko zależy od tego jak jest on wytwarzany a gdy już taki nabędziemy jak powinien być przechowywany, aby nie stracił swoich dobroczynnych właściwości.

Metoda tłoczenia "na zimno" polega na wyciskaniu oleju w temperaturze nieprzekraczającej 50 stopni Celsjusza, dzięki czemu składniki oleju (głównie wrażliwe na temperaturę nienasycone kwasy tłuszczowe) zachowają swoje naturalne właściwości biologiczne.

Lecznicze i zdrowotne właściwości oleju lnianego są wynikiem zawartych w nim bioaktywnych związków, głównie, nienasyconych kwasów tłuszczowych i lignanów, dlatego też olej powinien być przechowywany w chłodnym i ciemnym miejscu. W tym momencie odpowiedziałem już chyba dokładnie, jaki produkt jest nabywany przez zagorzałych wegetarian a tym samym i mojej osoby na samym początku swojej drogi diety wegetariańskiej.
Olej lniany tłoczony na zimno nieoczyszczony i wysokolinolenowy nie jest dostępny w sklepach ze względu na nietrwałość kwasu tłuszczowego z rodziny omega-3. Gdy takowy produkt znajdziecie na półce z pewnością nie jest to ten sam olej lniany, o którym piszę. Olej lniany sprzedawany w sklepie a także i bazarze (jako zachwalany leczniczy produkt polskiego pochodzenia – „Teraz Polska” posiada niską zawartość kwasów omega-3 (tzw. "niskolinolenowe”) dzięki czemu jest on mniej podatny na utlenianie i bardziej trwały. Kwasy te pod wpływem światła, powietrza oraz wysokiej temperatury ulegają bardzo szybkiemu procesowi utleniania. Dlatego też muszą być przechowywane w warunkach niższej temperatury otoczenia bez dostępu światła, co jest niemożliwe do spełnienia w warunkach sprzedaży detalicznej naszych „ulubionych marketach”.
Zanim dowiedziałem się, o co tak naprawdę chodzi w oleju lnianym oraz zasad jego przechowywania straciłem całkowicie chęć do jego spożywania poprzez nieprzyjemny posmak, jaki towarzyszył mi w ciągu dnia po spożyciu posiłku z dodatkiem tego „specyfiku”. Okazało się później, że olej lniany odpowiednio tłoczony a także i przechowywany smakuje całkowicie inaczej tak jak i dojrzałe cytryny, które w oryginale nie są wcale takie kwaśne. Okazało się również w trakcie moich poszukiwań, że olej lniany powinien być przyjmowany na każdy 1 kilogram masy ciała 1 gram oleju dziennie a leczniczo od 6 do 8 łyżeczek w ciągu dnia. Jak sami widzimy nie jest to jakaś piorunująca dawka tym bardziej że zwiększone dawki oleju lnianego nie powodują odkładania się tkanki tłuszczowej. Zdrowotne właściwości oleju lnianego wynikają z zawartych w nim bioaktywnych związków, głównie kwasów tłuszczowych omega-3 i lignanów.

Organizm rasowego wegetarianina oraz mięsożercy nie wytwarza kwasów omega-3 samodzielnie a co gorsza w obecnych szybkich posiłkach wspomnianych kwasów praktycznie się nie dostarcza. Za to innych takich jak omega-6 obecne dostarczamy w nadmiarze, dlatego też prowadzi to prostą drogą do zachwiania równowagi immunologicznej i problemów zdrowotnych. Istotne dla zachowania homeostazy są proporcje kwasów omega-3 do omegi-6, lecz sprawa nie jest taka łatwa jakby się wydawało. Proporcje te powinny zawierać się w przedziale od, 1:5 do 1:1 (oczywiście zdania są podzielone, co do proporcji) lecz nie jest to takie łatwe ze względu na to, że w ogromnej większości spożywanych produktów przewagę liczebną posiada omega-6. Aby sprostać podanym proporcjom należy wzbogacić dotychczasową dietę o produkty takie jak tran, (do którego to zmuszały nas nasze babki) oraz olej lniany lub w najgorszym przypadku kapsułki omega-3, które są w sprzedaży. Niektórzy wegetarianie ratują się też mięsem z tłustych ryb, które oprócz omegi-3 zawierają inne niezbędne składniki potrzebne dla naszego organizmu. Niestety obecnie jak wiemy tran (a nawet ryby) jest coraz rzadziej stosowany do zaspokojenia organizmu w kwas omega-3, ponieważ poprzez zanieczyszczenie środowiska zawierają coraz więcej metali ciężkich. Niemniej jednak korzyści wynikające ze spożywania oleju lnianego są mimo wszystko ograniczone z powodu nietrwałości zawartych w nim wielonienasyconych kwasów tłuszczowych. W czasie przechowywania oleju powstają w nim niebezpieczne wolne rodniki. Reakcja reaktywnych form tlenu prowadzi do powstania nieprzyjemnego smaku (o którym wcześniej wspominałem) oraz zapachu pożywienia. Niebezpieczeństwo wynikające ze zwiększonego spożycia RFT (reaktywne formy tlenu) wraz z pożywieniem wynika ze zdolności wolnych rodników do uszkadzania komórek. Nadprodukcja RFT prowadzi do przyspieszenia procesów starzenia się, rozwoju nowotworów oraz powstania miażdżycy. Dlatego też w celu zahamowania psucia się produktów spożywczych używa się obecnie różnych środków antyoksydacyjnych, jednakże okazało się, że bardzo wiele z nich ma właściwości rakotwórcze lub toksyczne, co wyklucza je jako dodatki żywieniowe. Dlatego też w celu spowolnienia procesu psucia się oleju, który prowadzi do powstania tak niebezpiecznych związków wzbogaca się go o witaminę E, a następnie przechowuje w ciemnych pojemnikach. Pomimo tych zabiegów, okres przechowywania oleju jest krótki, dlatego też, jeśli już ktoś zdecyduje się na zakup takowego to polecam małe opakowania.

Oczywiście żaden dotychczasowy sposób ochrony nie jest dostatecznie skuteczny, dlatego też w dalszym ciągu poszukuje się innych metod ochrony oleju przed utlenianiem posuwając się obecnie do wyhodowania roślin transgenicznych. Transgeniczny len posiada zwiększoną odporność na fuzariozę, która jest głównym patogenem lnu powodującym spadek plonów. Trnsgeniczny len dzięki podwyższonej zawartości endogennej puli związków fenolowych posiada zwiększoną zdolność antyoksydacyjną a tym samym dłuższą trwałością oleju tłoczonego na zimno. Dzięki temu nie ma potrzeby używania konserwantów, lecz czy jest to korzystne dla naszego organizmu dowiemy się dopiero w przyszłości lub szybciej niż tego się spodziewamy. Pytanie, jakie się w tym przypadku nasuwa uważnemu czytelnikowi z pewnością brzmi - gdzie wegetarianin który dba o swoje zdrowie może kupić olej lniany?. W tym przypadku nie chciałbym być posadzony o krypto reklamę niemniej jednak warto zajrzeć na stronę „PrimaNatura”.

Dobroczynne działanie oleju lnianego na organizm ludzki:


Olej lniany jest niezbędny dla uczących się dzieci, ponieważ do prawidłowego rozwoju neuronów konieczne jest dostarczenie sporej ilości kwasów omega-3. Zapobiega i wspomaga leczenie nadpobudliwości dziecięcej (zespół ADHD) Poprzez zawartość wielonienasyconych kwasów omega-3 i omega-6 oraz fitoestrogenów (lignany) olej lniany może korzystnie wpływać na cykl miesiączkowy regulując proporcje hormonów w organizmie.
Łagodzi objawy menopauzy i wspomaga czynności macicy, przez co może być stosowany w leczeniu bezpłodności. Olej lniany stosowany jest pomocniczo przy leczeniu bezpłodności i w schorzeniach prostaty. Wspomaga leczenie depresji, ponieważ poprzez przyjmowanie oleju lnianego zwiększa się produkcję serotoniny i dopaminy. Pomaga również w postępujących schorzeń mózgu i układu nerwowego, takich jak choroba Alzheimera, depresje oraz uszkodzenie nerwów u osób chorych na cukrzycę
Olej lniany wspomaga procesy trawienne, aktywizując przemianę materii, co może zapobiegać tworzeniu się kamieni żółciowych.
Wzmacnia regeneruje błony śluzowe na całej długości układu pokarmowego.

Hamuje agregację i adhezję płytek krwi oraz skutecznie przeciwdziała miażdżycy, zawałowi serca i chorobie nadciśnieniowej. Zawarta o oleju omega-3 może wspomagać redukcję tkanki tłuszczowej oraz hamować powstawanie nowej. Wpływa korzystnie na odtłuszczanie wątroby. Oczywiście jest to tylko skrót dobroczynnych możliwości oleju lnianego dla nas samych niemniej jednak nie można jego samego uważać za lekarstwo na wszystko. Właściwości oleju lnianego powinno się wykorzystywać jako niezbędny dodatek do prawidłowego leczenia lub jego codzienne stosowanie uznać za profilaktykę. I jeszcze jedno. Oczywiście oleju lnianego nie używa się do smażenia.

Mirosław Mazur

---

Artykuł udostępniony przez Serwis ”Antylicho”


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 27 marca 2011

Kasza jaglana – królowa wszystkich kasz

Autorem artykułu jest Dominika Adamczyk



Kasza - jeden z najstarszych i najbardziej podstawowych składników pożywienia na naszym obszarze geograficznym - staje się współcześnie potrawą niemal egzotyczną. Wiele osób nie wie jak wygląda ani jak smakuje kasza jaglana – królowa wszystkich kasz, która wzmacnia nerki, harmonizuje śledzionę i żołądek, usuwa tzw. wilgoć z organizmu, która jest przyczyną częstych stanów zapalnych m.in. górnych dróg oddechowych.
Kasza - jeden z najstarszych i najbardziej podstawowych składników pożywienia na naszym obszarze geograficznym - staje się współcześnie potrawą niemal egzotyczną. O ile kaszę mannę kojarzą pewnie wszyscy z dzieciństwa, a kaszę gryczaną z barów mlecznych, może też niektórzy wiedzą, że w krupniku najczęściej pływa kasza perłowa, ale podejrzewam, że wiele osób nie wie jak wygląda ani jak smakuje kasza jaglana – królowa wszystkich kasz.

Jako jedyna wśród kasz jest zasadotwórcza, co jest bardzo korzystne, szczególnie jeśli dieta obfituje w pokarmy kwasotwórcze. Obfituje ona w witaminy z grupy B, lecytynę oraz substancje mineralne: wapń, fosfor, potas, żelazo. Jest najlepszym źródłem żelaza ze wszystkich kasz. Najkorzystniejszy jest chyba tutaj skład aminokwasowy. Kasza jaglana zawiera bowiem znaczne ilość tryptofanu. Jako, że niedoborowy poziom tego aminokwasu występuje u wszystkich roślin strączkowych, potrawy z kaszy jaglanej dostarczają doskonałego, pełnowartościowego białka. Polecana jest w chorobach trzustki, wątroby, jelit i nerek oraz w wyziębieniu organizmu.
Należy do najbardziej lekkostrawnych produktów zbożowych.

Kasza jaglana zawiera rzadko występującą w produktach spożywczych krzemionkę, mającą zbawienny leczniczy wpływ na stawy, a także korzystnie wpływa na wygląd skóry, paznokci i włosów.
Kasza jaglana jest genialna jako samodzielne danie z jabłkami, z różnymi bakaliami, albo z suszonymi śliwkami (w sezonie śliwkowym także oczywiście pieczona ze świeżymi śliwkami). W wersji niesłodkiej może być podawana z duszona marchewka lub innymi warzywami.

Z kaszy jaglanej można przyrządzić doskonałe zapiekanki, np. na słodko – z gruszkami, śliwkami, a także pikantne z porem, papryką. Krem sporządzony z kaszy jaglanej, moreli, rodzynek zastępuje tradycyjne słodycze.

Dietetyka Tradycyjnej Medycyny Chińskiej oparta na teorii Pięciu Przemian na pierwszym miejscu stawia energetyczne działanie produktów spożywczych. Produkty o termice neutralnej są podstawą zrównoważonej diety. Wzmacniają korzeń jin i korzeń jang, wzmacniają czi i przywracają równowagę w organizmie. Dlatego powinny być głównymi składnikami pożywienia. Właśnie do tej grupy należy kasza jaglana. Wzmacnia nerki, harmonizuje śledzionę i żołądek, usuwa tzw. wilgoć z organizmu, która jest przyczyną częstych stanów zapalnych m.in. górnych dróg oddechowych.


Kleik z kaszy jaglanej jest najlepszym i jednym pożywieniem w wielu chorobach, nawet przy przeziębieniu. Kleiki podawane są cierpiącym na choroby przewodu pokarmowego, wątroby, dróg żółciowych, nerek oraz rekonwalescentom po operacjach. Jest to danie lekko strawne, a przy tym dostarczające węglowodanów.


KASZA JAGLANA Z JABŁKAMI, GRUSZKAMI I IMBIREM

Składniki:

3 szklanki wody
3/4 szklanki wypłukanej kaszy jaglanej
1 słodkie jabłko i 1 gruszka
2 łyżki wypłukanych rodzynek
1 łyżeczka zmielonego siemienia lnianego
cienki plasterek korzenia imbiru
cynamon

W misce lub drugim garnku wypłucz kaszę. Zagotuj wodę, wsyp kaszę jaglaną, pokrojone w kostkę owoce i rodzynki i siemię lniane. Następnie dodaj imbir.
Gdy woda się wchłonie, odstaw z ognia i zostaw pod przykryciem jeszcze przez 10-15 min. Gotowe danie posyp szczyptą cynamonu.


Dominika Adamczyk i Anna Krasucka – założycielki Akademii Zdrowego Odżywiania TAO ZDROWIA, która organizuje warsztaty gotowania wg dietetyki Tradycyjnej Medycyny Chińskiej wg Pięciu Przemian. WWW.TAOZDROWIA.PL, tel: (22) 615 88 68

Zapraszamy na nasze najbliższe warsztaty:
19.04.2008 (sobota) - Zdrowa i skuteczna droga do schudnięcia
20.04.2008 (niedziela) - Zdrowa i skuteczna droga do schudnięcia
24.04.2008 (czwartek) - Wiosenne inspiracje
08.05.2008 (czwartek) - Prawidłowa dieta dla wegetarian
15.05.2008 (czwartek) - Przysmaki kuchni tajskiej
17.05.2008 (sobota) - Zdrowe dziecko
07.06.2008 (sobota) - Zdrowa i skuteczna droga do schudnięcia
08.06.2008 (niedziela) - Letnie orzeźwienie
---

Anna Krasucka i Dominika Adamczyk
Akademia Zdrowego Odżywiania TaoZdrowia
www.taozdrowia.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Witaminy - na talerzu, czy w kapsułkach?

Zdrowie publiczne - Witaminy - na talerzu, czy w kapsułkach?

Autorem artykułu jest Damian Michalski



Nazwa „witaminy” pochodzi od łacińskiego słowa „Vita”, co znaczy życie. Stąd już stwierdzić można, że witaminy są podstawą dla zachowania prawidłowego rozwoju organizmu i utrzymania pełni zdrowia.
Witaminy są substancjami organicznymi biorącymi udział we wszystkich podstawowych procesach organizmu warunkujących życie i funkcjonowanie. Organizm czerpie witaminy przede wszystkim z pożywienia, ale także z dostępnych suplementów. Który sposób jest lepszy? Z pewnością suplementacja jest metodą szybszą i łatwiejszą jednak warto pokusić się o to, aby w naturalny sposób dostarczać do organizmu wszelkie potrzebne składniki.

Organizm ludzki potrafi wytworzyć tylko trzy witaminy, są nimi witamina D, H i K oraz pozostałe, ale w bardzo minimalnych ilościach, resztę musimy dostarczyć w postaci pokarmów.

Istnieje wyraźny związek pomiędzy niedostatkiem witaminwitamin a występowaniem chorób, np.: nowotworami, chorobami serca i naczyń krwionośnych, osteoporozą. Jak wykazały badania w Amerykańskim Narodowym Instytucie Chorób Nowotworowych, którym poddało się 30 tysięcy osób – systematyczne zażywanie określonych dawek beta karotenu, witaminy E oraz selenu w sposób istotny przyczynia się do zmniejszenia zapadalności na choroby nowotworowe. Warto, zatem uzupełniać wybrane witaminy i biopierwiastki, by ochronić się przed chorobą nowotworową.

Ludzie często pytają o to, czy trzeba uzupełniać witaminy skoro spożywają je w pożywieniu. Czy wystarczy zatem zdrowo się odżywiać? Teoretycznie tak, przy stosowaniu zróżnicowanej diety suplementacja witamin wydaje się zbędna. Jednak ilu z nas z przysłowiową ręką na sercu potrafi bijąc się w pierś zapewnić, iż jego sposób odżywiania jest kompletny w każdym calu? Pewnie niewielu.

Prawda jest taka, że choćbyśmy nie wiem jak się starali, to i tak przytrafi się nam „gubienie” witamin, zwłaszcza A, B1 i C. Wynika to po prostu ze złego przygotowania posiłków, czyli ze złej obróbki pokarmu. Zbyt długie przetrzymywanie pokarmu w wodzie, gotowanie warzyw w wodzie, to tylko niektóre przyczyny utraty cennych witamin w wyniku gotowania. Niektórym procesom nie jesteśmy w stanie zapobiec, jak na przykład przetwarzaniu ziarna do przygotowania białego chleba. Tak podany produkt w postaci gotowej do spożycia staje się ubogim odżywczo, wręcz nie potrzebnym organizmowi. Kolejna spraw to ta, że brakuje nam elementarnej wiedzy odnośnie tego, które witaminy rozpuszczają się w wodzie, a którym potrzebne są do tego tłuszcze. To bardzo istotna wiedza, która z pewnością przyda się do przygotowania sałatek, surówek, czy gotowanych na parze warzyw.

Istotna kwestia także to ta, iż nasz organizm może znajdować się w najróżniejszej kondycji. Także po wyczerpujących chorobach, przy chorobach przewodu pokarmowego, w starszym wieku, czy podczas stosowania kolejnej cud diety poziom witamin w organizmie gwałtownie spada, co może doprowadzić do anemii.

Wnioski stają się oczywiste – przy niedoskonałej, niepełnej diecie lub po przebytej chorobie suplementacja witamin i składników odżywczych staje się konieczna.

Pamiętajmy o tym, aby zawsze zasięgać opinii lekarza zanim sięgniemy po kapsułki witaminowe.

Przypomnienie:

Witaminy rozpuszczalne w wodzie to: B, C, P
Witaminy rozpuszczalne w tłuszczach to: A, D, E i K.

---

zdrowie publiczne


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Nieżywi lekarze nie kłamią

Nieżywi lekarze nie kłamią

Autorem artykułu jest Tomasz Mokrzycki



Ignorowanie ważnych dla zdrowia i życia informacji może sprawić, że któregoś dnia będziesz musiał skorzystać z \"biznesu chorób\". Gram profilaktyki jest lepszy, niż kilogram leczenia, pochłaniającego nie raz dorobek całego życia, bez większych szans na wyleczenie. Dlaczego? Bo w wyleczeniu nie ma stałego dopływu pieniędzy do kieszeni darmowej opieki zdrowotnej.
Dr Volloche jest uznanym autorytetem w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej, w 1991 roku był wytypowany do Nagrody Nobla. To co przeczytacie Państwo w tym wykładzie może zupełnie odmienić Wasze poglądy na temat współczesnej medycyny i w ten sposób radykalnie wpłynąć na Wasz los i przyszłość Waszych bliskich.


Bardzo mi miło, że mogę spotkać się z Państwem.

Wychowałem się na farmie na zachodzie hrabstwa St. Louis. W latach 50-tych moja rodzina zajmowała się hodowlą bydła. Jeżeli znacie się Państwo na hodowli bydła, to na pewno wiecie, że w tej dziedzinie jedyną drogą do osiągnięcia korzyści finansowych jest własna pasza. Mieliliśmy kukurydzę, bób i siano, dodając dużą ilość witamin i minerałów. Tak przygotowywaliśmy paszę dla krów, a po 6 miesiącach można było wystawiać krowy na sprzedaż.
Niestety, my sami nie przyjmowaliśmy żadnych witamin i minerałów, a przecież byliśmy młodzi i chcieliśmy żyć w dobrym zdrowiu sto lat i więcej. Zastanawiając się nad tym, zapytałem ojca: „Tato powiedz, dlaczego dla nas nie robisz tego, co dla tych krów?”. I wtedy ojciec przekazał mi mądrą myśl. Powiedział: „Nieprawda, chłopcze! Powinieneś cenić to, że codziennie jesz świeże produkty z farmy. Mam nadzieję, że to rozumiesz." Później dostałem się na studia rolnicze i otrzymawszy stopień naukowy zostałem specjalistą od hodowli bydła, upraw rolnych i gleboznawstwa. Potem pojechałem na 2 lata do Afryki. Tam udało mi się zrealizować swoje chłopięce marzenia, bo pracowałem z Maurice Parkinsonem. Wszystkim znana jest jego książka. To wielki człowiek. Po 2 latach dostałem propozycję pracy w ogrodzie zoologicznym w St. Louis. Państwowy Instytut Zdrowia przeznaczył 78 mln dolarów na badania zwierząt, które umarły śmiercią naturalną. Potrzebny był weterynarz. Zgodziłem się. Przyjechałem i przeprowadzałem sekcje zwłok zwierząt, które zmarły nie tylko w tym ZOO, ale i w Chicago, Brookworld, New York itd. Do moich obowiązków należało także badanie osobników szczególnie wrażliwych na zanieczyszczenia środowiska. Należy dodać, że w latach 60-tych nikt nie miał pojęcia o zagrożeniach ekologicznych. W ten sposób ustalając przyczyny śmierci ludzi i zwierząt (przeprowadziłem ponad 1.700 sekcji zwłok), stwierdzam, że każde zwierzę i człowiek umiera z powodu niepełnowartościowego pożywienia, tzn. z powodu deficytu składników odżywczych w organizmie. Rezultaty analiz biochemicznych, dokonanych z naukową precyzją wykazały, że naturalna śmierć jest następstwem nieprawidłowego odżywiania. Byłem tym przerażony. Napisałem 75 artykułów
i prac naukowych, 8 podręczników, publikowałem w 170 gazetach i czasopismach, występowałem w telewizji i gdzie tylko było to możliwe. Niestety w latach 60-tych sprawy żywienia mało kogo poruszały. Co miałem robić? Wróciłem do nauki, by zostać lekarzem. Pomagała mi w tym wiedza o żywieniu, którą zdobyłem w szkole rolniczej. I co ciekawe,
to zaprocentowało. Spędziłem 15 lat w Dortmundzie, gdzie praktykowałem. Dzisiaj chcę podzielić się z Państwem swoją wiedzą i wynikami 20 lat pracy. Jeżeli Państwo zaakceptujecie chociażby 10% z tego, co mówię, to unikniecie problemów, zaoszczędzicie pieniądze i przedłużycie swoje życie. Jednak bez wysiłku z Waszej strony osiągnięcie tego rezultatu nie jest możliwe. A teraz to, co najważniejsze: Potencjał genetyczny umożliwia człowiekowi przeżycie od 120 do 140 lat. Obecnie przedstawiciele tylko 5-ciu narodów w Zachodnich Chinach i w Tybecie dożywają wieku 140 lat. Ludzi tych opisał James Hilton w książce „Utracony horyzont”. Zgodnie z danymi, najstarszym człowiekiem był lekarz Li z Chin, urodzony w Tybecie. Kiedy miał 150 lat, otrzymał od rządu cesarskiego Chin certyfikat potwierdzający, że rzeczywiście urodził się on w 1677 roku. Drugi certyfikat otrzymał w wieku dwustu lat. Z dokumentów wynika, że umarł w wieku 256 lat. W 1993 roku w „New York Times” i „London Times” opisano jego śmierć. Możliwe, że miał tylko 200 lat, a nie 256. We wschodnim Pakistanie żyła grupa ludzi, których nazywano „bogaczami”. Słynęli oni z długowieczności. Żyli 120 - 140 lat. W byłym Związku Radzieckim Gruzini pija kwaśne przetwory mleczne i żyją 120 lat. Ormianie, Abchazi, Azerbejdżanie dożywają w dobrym zdrowiu około 120 lat. W 1973 roku w styczniowym numerze „National Geographic” zamieszczono artykuł o ludziach, którzy przeżyli 100 lat i więcej. Te ciekawe materiały zilustrowane były pięknymi zdjęciami, z których słynie to czasopismo. Z wielu fotografii zapamiętałem trzy. Na pierwszym była kobieta w wieku 136 lat. Siedziała w fotelu i paliła cygaro. Opowiadając o swoim życiu, nie skrywała, że piła wódkę i lubiła rozrywki. Nie leżała przykuta do łóżka w domu starców, ale cudownie się bawiła. Przy swoich 136 latach rozkoszowała się pełnią życia! Na drugim zdjęciu były dwie pary małżeńskie. Świętowały 100-ną i 115-tą rocznicę ślubu. Na trzecim zdjęciu widoczny był mężczyzna, który zbierał herbatę w górach Armenii, słuchając radia. Zgodnie z metryką (data urodzenia, chrztu, wpisy dzieci) miał 167 lat i w tym czasie był najstarszym człowiekiem na planecie. Na zachodniej półkuli słyną z długowieczności Indianie z Plemienia Wilków, mieszkańcy Ekwadoru i Peru żyjący w Andach. Ludzie dożywają tam wieku 120 lat. Amerykanka Margaret Peech ze stanu Virginia wpisana została do księgi Guinnessa jako najstarsza Amerykanka. Umarła w wieku 115 lat z powodu... niepełnowartościowego sposobu odżywiania. Kobieta zmarła w związku z komplikacjami powypadkowymi. Jak Państwo myślicie, co było rzeczywistą przyczyną zgonu? Margaret Peech miała deficyt wapnia w organizmie. Nie miała zaburzeń krążenia, raka, cukrzycy, a jednak umarła w trzy tygodnie po wypadku z powodu braku wapnia. Ciekawe, że przed śmiercią miała ochotę na coś słodkiego. Jeżeli macie ochotę na czekoladę i słodycze, to najczęściej jest to spowodowane brakiem chromu i wanadu. W listopadzie 1993 r. w stanie Arizona przeprowadzono ciekawy eksperyment. Trzy małżeństwa spędziły w izolacji 3 lata, spożywając zdrową żywność, którą wyprodukowali sami, oddychając czystym powietrzem i pijąc czystą wodę. Gerontolodzy z uniwersytetu w Los Angeles badali ich po zakończeniu eksperymentu. Wszystkie dane, badania krwi i innych ważnych dla życia wskaźników były wprowadzone do komputera, który wydal prognozę, że jeżeli będą oni nadal prowadzić taki tryb życia, to mogą osiągnąć wiek 165 lat. Potwierdza to tezę, że życie do 140 lat jest możliwe. Tak więc jest o co walczyć. A teraz przystąpmy do wykładu.

Średnia długość życia przeciętnych Amerykanów wynosi 75 lat, więc jeżeli chcecie Państwo dożyć 120 - 140 lat, musicie uwzględnić dwie podstawowe rzeczy.

Po pierwsze: nie należy wchodzić na pola minowe,
tzn. unikać bezmyślnego narażania się na niebezpieczeństwa.

Oczywiście, jeżeli gracie w rosyjską ruletkę, palicie, pijecie, przebiegacie przez autostradę, to z pewnością nie dożyjecie 120 lat. To brzmi może zabawnie, ale wyobraźcie sobie, że tysiące ludzi rocznie umiera właśnie z tego powodu. Chcę, byście zdawali sobie sprawę, że w każdej sytuacji trzeba bronić się i zabezpieczać. Inaczej mówiąc, jeżeli jest możliwość zapobieżenia chorobie, szczególnie nieuleczalnej, to trzeba oczywiście tę możliwość wykorzystać.

Po drugie: musisz robić wyłącznie to, co jest korzystne dla zdrowia.

Człowiek potrzebuje do życia 90 dodatków żywnościowych: 60 minerałów, 16 witamin, 12 podstawowych aminokwasów, białek i trzy podstawowe kwasy tłuszczowe, inaczej rozwiną się choroby spowodowane ich niedoborem. Dzisiaj pisze się o tym w gazetach, mówi w radiu i telewizji, wszyscy interesują się zdrowiem, długowiecznością, jogą, dodatkami: lekarze ciągle o tym dyskutują, bo jest to modne. Nie myślcie, że to lekarze proszą dziennikarzy, by pisali o tym - takie informacje powodują, że gazety lepiej się sprzedają.
Mój ulubiony artykuł pojawił się w czasopiśmie „Times” (06.04.1992.) i jeżeli Państwo jeszcze go nie przeczytali, to polecam wypożyczenie go w bibliotece. W tym artykule, naświetlającym problem ze wszystkich stron, mówi się, że witaminy są w stanie zwalczyć raka, choroby układu krążenia, zahamować procesy starzenia się. W treści tego artykułu jest tylko jedna negatywna wypowiedź lekarza, któremu autor zadaje pytanie: „Co myśli Pan o witaminach i minerałach jako dodatkach do pożywienia?”. I oto mu odpowiada lekarz: „Spożywanie witamin nie przynosi korzyści”. Wiktor Hubin, prof. medycyny szkoły Montsinan w New Yorku sądzi, że „witaminy jako dodatki podnoszą tylko wartość naszego moczu”. Jeżeli przetłumaczyć te słowa na ludzki język, znaczy to, że „siusiamy dolarami”, a więc na próżno tracimy pieniądze! Skoro pisze o tym poczytne czasopismo, to musi coś w tym być.
Oto, co chcę Wam powiedzieć po przeprowadzeniu 1750 sekcji zwłok, w tym 1450 sekcji zwierząt i 300 ludzi. Uważam, że nie inwestując w witaminy i minerały, inwestujemy w dobrobyt lekarzy. Jestem absolutnie przekonany, że właśnie my mamy swój udział we wzbogacaniu się lekarzy. W okresie między 1776 rokiem a drugą wojną światową Ameryka wydała ok. 8,5 mln dolarów na ochronę zdrowia i badania naukowe z dziedziny ochrony zdrowia. Wydajemy 1,2 tryliona dolarów rocznie, a to wciąż za mało, każdy chce by medycyna była bezpłatna. Powiem Wam, że gdybyśmy stosowali w hodowli zwierząt nasz system medyczny, to kotlet kosztowałby 275 dolarów za 0,5 kg. Natomiast, jeżeli wykorzystać wiedzę uzyskaną w trakcie hodowli zwierząt, to ubezpieczenie 5-cio osobowej rodziny wyniesie 10 dolarów miesięcznie. Możecie dokonać wyboru. Jestem przekonany, że na ile my umożliwiamy bogacenie się lekarzom, poprzez ubezpieczenia i państwowe substytuty, to oni także są nam coś winni. Powinni przynajmniej udostępniać nam informacje o rezultatach najnowszych badań medycznych. Czy ktoś z Państwa uzyskał od swojego lekarza podobne informacje? Nie? Ciekawe, dlaczego, prawda? Ponieważ posiadam taką wiedzę i doświadczenie, chciałbym się nimi z Państwem podzielić.

1. Wrzody żołądka.
Czy słyszeliście o tym, że przyczyną wrzodów żołądka jest stres? Już 50 lat temu w weterynarii wiedzieliśmy, że wrzody u świń wywołane są bakteriami. Nie mogliśmy sobie pozwolić na drogie operacje żołądka. A nawet gdybyśmy mogli, to kotlet schabowy kosztowałby 275 dolarów za 0,5 kg. Odkryliśmy, że istnieje minerał zwany bizmutem, który zapobiega, a wręcz leczy wrzody żołądka bez interwencji chirurgicznej. Postępując w ten sposób, tzn. lecząc przy pomocy bizmutu, minerałów i tetracykliny, koszty leczenia wynosiły około 5-ciu dolarów na osobnika.
Państwowy Instytut Zdrowia dopiero w 1994 roku ogłosił, że wrzody żołądka wywołane przez bakterie i stres są uleczalne.
W takich przypadkach badacze mówią: „wyniki budzą nadzieje i mogą okazać się korzystne”. Obecnie instytuty państwowe używają słowa „wyleczyć” bez aluzji. Stwierdzają po prostu wyleczenie przy pomocy minerałów, bizmutu i tetracykliny. Ci, którzy nie wiedzą, co to jest bizmut, mogą zajrzeć do sklepu spożywczego i kupić za dwa dolary butelkę z różowym płynem pod nazwą „Peptobizm”. Macie do wyboru: albo wyleczyć się za 5 dolarów, albo pozwolić się pokroić. A więc kontynuując, deficyt cyny w organizmie powszechnie przejawia się w postaci łysiny u mężczyzn. U wielu z Was występuje niedobór cyny i jeśli go nie uzupełnimy, nastąpi głuchota.
Kobiety powinny bardzo cenić bor. Pomaga on utrzymać na właściwym poziomie wapń w tkance kostnej i uniknąć w ten sposób osteoporozy. Bor pomaga w produkcji estrogenów, u mężczyzn zaś - w produkcji testosteronu. Brak boru w organizmie powoduje u kobiet zwiększenie dolegliwości w okresie menopauzy. U mężczyzn zaś, co gorsza, brak testosteronu powoduje impotencję. Pierwszą oznaką niedoboru cynku w organizmie jest utrata węchu i smaku. Jeżeli nie smakuje Wam jedzenie, które przygotowała żona, skarżycie się na brak apetytu, chociaż ona twierdzi, że cały dzień spędziła w kuchni gotując smaczny obiad, to znaczy, że brakuje Wam cynku. W trakcie eksperymentu na zwierzętach laboratoryjnych okazało się, że dla przedłużenia ich życia, niezbędnych jest około 7 minerałów. Pamiętajcie, że nam potrzebne jest 90 składników spożywczych: 60 minerałów, 16 witamin, 16 aminokwasów i trzy podstawowe kwasy tłuszczowe. Mamy szczęście, że rośliny są w stanie wyprodukować niezbędne aminokwasy, witaminy i kwasy tłuszczowe. Musicie Państwo spożywać we właściwych proporcjach 15 - 20 komponentów roślinnych dziennie, by organizm otrzymywał 90 niezbędnych elementów. Teoretycznie jest to możliwe, ale większość Amerykanów tego nie robi. Przeciętny Amerykanin uważa, że jeżeli zjadł trochę ziemniaków w postaci chipsów, to zaspokoił zapotrzebowanie na warzywa. Do tego należy podejść prawidłowo. I chociaż teoretycznie jest to możliwe, praktycznie mało kto z nas otrzymuje potrzebną ilość witamin, aminokwasów, i kwasów tłuszczowych.
I dlatego, jeżeli cenicie swoje życie tak jak ja, to musicie zatroszczyć się o właściwe odżywianie.

2. Straszna choroba - rak.
W październiku 1933 roku w Państwowym Instytucie Onkologii Bostońskiej Akademii Medycznej po przeprowadzeniu badań chorych na raka ogłoszono, że znaleziono dietę przeciwnowotworową. Badania testujące przeprowadzono w Chinach z tej prostej przyczyny, że w chińskiej prowincji Xi-yan zarejestrowano najwyższy poziom zachorowań na raka. W ciągu pięciu lat poddano badaniu 29 000 osób. Dawano im witaminy i minerały w dawkach dwukrotnie przewyższających normy rekomendowane dla Amerykanów. Jeżeli rekomendowana dawka witaminy C wynosiła 60 mg. to chorzy otrzymywali 120 mg. Allan Poll (dwukrotny laureat nagrody Nobla) twierdził: „Jeżeli chcecie zapobiec chorobom nowotworowym przy pomocy witaminy C, to musicie dawkować ją w ilości 10.000 mg dziennie”. Oto rezultat: Lekarze, którzy prowadzili z nim zażarte spory, znajdują się już „na tamtym świecie”, a Allan Poll żyje i serdecznie pozdrawia. Ma 94 lata, pracuje 14 godzin dziennie, siedem dni w tygodniu, mieszka na rancho w Kalifornii i wykłada na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Francisco.


Do Was należy wybór!
Czy słuchać rad nieżyjących lekarzy, czy zgodzić się ze zdaniem doktora Polla?

Zwyczajnie, więc można przyjmować dawkę witaminy C dwukrotnie przewyższającą normy, witaminę A w dawce przewyższającej normy (i nic złego się nie stanie), poza tym cynk, ryboflawinę, molibden itp. Pewna grupa jest wyjątkowo potrzebna. W jej skład wchodzą trzy komponenty: witamina E, beta-karoten, minerał selenu. Wszystkie trzy należy przyjmować w dawce dwukrotnie większej od dziennej normy; jeżeli pokryjecie połowę zapotrzebowania, to już będzie dobrze. W grupie pacjentów otrzymujących witaminę E, beta-karoten, oraz minerał selenu w ciągu pięciu lat, umieralność we wszystkich przypadkach zmniejszyła się o 9%. Natomiast śmiertelnie chorzy na raka, którzy przyjmowali te trzy komponenty, w 13 przypadkach na 100 przeżyli. W najcięższych przypadkach raka żołądka i przewodu pokarmowego (odnotowanych w prowincji Xi-yan) 21 procent osób przeżyło, tj. 21 ze 100. Lekarze powinni informować o takich przypadkach. To, że nie chcą brać na siebie odpowiedzialności, nie powinno im przeszkadzać w przekazaniu informacji, żebyście mogli sami dokonać wyboru.
Następny problem związany z minerałami polega na tym, że brak jest ich w glebie i roślinach. Przygotowaliśmy dla Państwa kopię dokumentu 2.64 opracowanego przez Senat Stanów Zjednoczonych na 74 sesji Kongresu.
Mowa w nim o tym, że ilość minerałów w glebie naszych farm jest bardzo niska, i dlatego zboża, warzywa i owoce nie posiadają właściwego składu mineralnego. Ludzie spożywający te produkty automatycznie zapadają na choroby związane z brakiem minerałów. Jedyne wyjście z tej sytuacji to spożywanie suplementów. Stwierdza to dokument Stanów Zjednoczonych z 1936 r. Czy obecnie sytuacja wygląda lepiej? Na pewno nie! W związku
z tym, że farmerzy użyźniają glebę sodem, fosforem i potasem w rożnych związkach i proporcjach, sytuacja pogorszyła się. Jeżeli farmer dodaje tylko 3 minerały, a zabiera 60,
to ta sytuacja przypomina konto w banku, kiedy wpłaca się 3$ a pobiera 60$ - to prowadzi
do bankructwa. Muszę wam powiedzieć, że nasze zdrowie też jest na krawędzi katastrofy.
W glebie nie ma wystarczającej ilości minerałów i my - wszyscy razem i każdy z osobna - ponosimy odpowiedzialność za własne zdrowie i świadome spożywanie biologicznie aktywnych dodatków. Często spotykam się z pytaniami: „Co robili ludzie, że żyli długo tysiące lat temu, gdy nie znano sztucznych nawozów? Co może pan powiedzieć o Egipcjanach, Hindusach, Chińczykach?” Odpowiadam: mieszkali oni na brzegach wielkich rzek: Nilu, Gangesu, Jangcy, które każdego roku wylewały i nawadniały wszystko dookoła. Za każdym razem podczas powodzi woda przynosiła iły i górski piasek na odległość tysięcy mil. Ludzie dziękowali bogom za powódź, my zaś modlimy się, by jej nie było! Powódź natomiast wzbogacała glebę w iły i minerały, wpływając także na jakość zbóż. Król Filip, ojciec Aleksandra Wielkiego, ożenił się z 12-sto letnią dziewczynką, królową Egiptu, Kleopatrą. Daleko jej było do sylwetki Jennifer Lopez w drogocennych strojach. Była „płaska jak deska” i pozbawiona seksapilu. Dlaczego więc ożenił się z nią? Bo miała najlepsze pola zbożowe. Wiadomo, że nie było lepszych niż w Egipcie pól uprawnych, a Aleksander Wielki ze swoją gigantyczną armią miał zamiar podbić cały świat. Do 20 godzinnego marszu, walki
i zwycięstw niezbędny był „cudowny chleb”. Rzymianie wiedzieli, że Egipt to najlepsze miejsce na uprawę zboża. Dorobek kulturalny narodów, ich wspaniała sztuka i technika powstały na tego typu „glebie”. Wysoki potencjał umysłowy tych narodów bierze się stąd,
że żywność, którą spożywali była bogata w minerały.

A teraz opowiem o kilku minerałach, żebyście mieli Państwo odpowiednie o nich wyobrażenie (dotyczy to każdego minerału). Na przykład znany wszystkim wapń.
Brak wapnia powoduje około 147 rozmaitych zachorowań. Często występują konwulsje (tężyczka). Wtedy jedna strona twarzy wykrzywia się. To nie paraliż, to po prostu porażenie nerwu twarzowego. Ta choroba wywołana jest brakiem wapnia w organizmie.
Osteoporoza - to choroba, która zajmuje 10 miejsce, jeżeli chodzi o śmiertelność wśród dorosłych. Leczenie jest bardzo kosztowne. Operacja zmiany szyjki biodra lub stawu miednicowego kosztuje 35.000 dolarów. Dobrze, jeżeli maja Państwo ubezpieczenie! Margaret Peech z Redford w stanie Virginia umarła, jeśli pamiętacie, w wieku 115-tu lat z powodu komplikacji powypadkowych. Zwierzęta, o ile wiem, osteoporozy nie miewają.
W profilaktyce próchnicy, paradontozy czy zapalenia dziąseł dentyści zalecają mycie zębów po każdym posiłku oraz stosowanie fluoru. Jako weterynarz miałem do czynienia z tysiącami zwierząt: szczurów, królików, owiec, itd. Żadne nie cierpiało na zapalenie dziąseł ani nie miało próchnicy, chociaż nie myły zębów i nie używały fluoru. Czasem miały nieświeży oddech, ale zawsze zdrowe zęby i dziąsła. Powody są takie same, jak w poprzednim przypadku: zwierzęta nie cierpią na brak wapnia.
Nadciśnienie tętnicze - pierwsze, co zaleci lekarz, to dieta bezsolna. Wszyscy o tym wiedzą, bo długi czas wbijano nam to do głowy. Ale przypomnijmy sobie krowy: farmer zawsze do paszy dla bydła dodaje trochę soli, bo boi się wysokich wydatków na weterynarza. My nie musimy wierzyć w szkodliwość soli i w to, że jej ilość w chlebie i sałacie jest wystarczająca. Lekarz, który dożył 58-miu lat zaleca: „Nie spożywajcie soli i masła”, choć ci, co dożyli 120 lat używali sól i masło. Dokonajcie wyboru. W mojej grupie kontrolnej 5000 ludzi z nadciśnieniem tętniczym dwukrotnie zwiększyłem dawkę wapnia i po paru tygodniach przestałem eksperymentować, bo u 85% ludzi ciśnienie powróciło do normy. W czasie wizyty prowadzący lekarz zapytał: „Pan ma prawidłowe ciśnienie, co Pan stosował?” – „Uczestniczyłem w eksperymencie i dostawałem podwójną dawkę wapnia” odpowiadał pacjent.
Konwulsje - budzicie się w nocy i nie możecie ruszyć nogą. Każdy to przeżył. Powód - brak wapnia w organizmie.
Syndrom przedmiesiączkowy - to fizyczno-emocjonalny stan, często połączony z histerią. W Kalifornijskim Instytucie San Diego zalecono podwoić dawkę dzienną wapnia i w 85% symptomy emocjonalne i fizyczne zniknęły.
Bóle w krzyżu - 85% Amerykanów cierpi na bóle w krzyżu, niezależnie od tego czy pracują na komputerze, czy rozładowują ciężarówki. To wielka tragedia Amerykanów. A przyczyną jest osteoporoza kręgów. Niezależnie, czy występują problemy z dyskami, czy też nie. Przyczyną tych objawów jest deficyt wapnia i miedzi.

Na zakończenie chcę Wam powiedzieć o cukrzycy. Z tym problemem każdy się zetknął. To trzecia w kolejności przyczyna śmierci dorosłych w Stanach Zjednoczonych. Choroba ta powoduje komplikacje, powoduje skutki uboczne: ślepotę, zaburzenia pracy nerek, zaburzenia krążenia. Jeżeli macie cukrzycę, to średnia długość Waszego życia jest niższa niż u tego, kto jej nie ma. Już w 1957 roku weterynarze wiedzieli, że cukrzycę można wyleczyć przy pomocy minerałów. Dane te były publikowane w oficjalnym czasopiśmie medycznym: Cukrzycy można zapobiec i leczyć przy pomocy chromu i wanadu. Insulinę, zgodnie z danymi Uniwersytetu Vancouver i Szkoły Medycznej British Coloomb można wręcz zastąpić wanadem i chromem. Oczywiście nie od razu można insulinę odstawić. U wielu ludzi trwa to od czterech do sześciu miesięcy, tzn. jest to proces stopniowy, podczas którego trzeba przyjmować adekwatną ilość chromu i wanadu. Na własne oczy widziałem, jak to działa u setek pacjentów. Byłoby bardzo dobrze, gdyby udało mi się przekonać Państwa do przyjmowania minerałów samemu, nie licząc na to, że będą one dostarczone do organizmu wraz z pożywieniem. Istnieją trzy typy minerałów, na które należy koniecznie zwrócić uwagę:
1. Minerały metaliczne - to te, które wydobywane są ze złóż kamiennych. Organizm przyswaja je tylko w 8-12%. A w wieku 25-40 lat przyswajalność obniża się do 3-5%.
To bardzo niedobrze. Często przyjmujecie Calcium lactogluconicum, będące zwykłym, metalicznym minerałem. Wielu ludzi przyjmuje po dwie tabletki 1000 mg dziennie i mówi: „Doktorze brałem po 2000 mg wapnia dziennie, ale to nie pomogło, a czuję się jeszcze gorzej”. Pytam wtedy: „A jaki wapń Pan przyjmował?” – „Calcium lactogluconicum”. – „Na tym polega Pana błąd, dlatego, że tylko 250 mg jest wapniem metalicznym. Biorąc pod uwagę, że przyswaja Pan tylko 10% z 250 mg, czyli 25 mg, to dwie tabletki dają nie 2000 mg a 50 mg. Wychodzi na to, że niezbędna ilość wapnia dziennie to 90 tabletek, po 30 podczas każdego posiłku. I nie należy zapominać o pozostałych 59-ciu minerałach!”
2. W latach 60-tych w rolnictwie zaczęto stosować metaliczne minerały z proteinami
i aminokwasami otaczającymi metaliczny atom. W takiej formie ich absorpcja zwiększa
się do 40%, dlatego zaczęto tę ideę stosować również w przemyśle spożywczym.
3. Trzecia forma to minerały koloidalne. Charakteryzują się one najwyższym stopniem absorpcji. A przecież to nas najbardziej interesuje. Minerały koloidalne przyswajalne są w 98%, tj. aż w 20-krotnie większych dawkach niż minerały metaliczne. Minerały koloidalne występują tylko w płynie i to w bardzo małych cząsteczkach. Są 7.000 razy mniejsze niż krwinki czerwone - erytrocyty. Każda jednostka jest naładowana ujemnie, wnętrze jelit natomiast - dodatnio. W ten sposób powstaje pole elektromagnetyczne, które koncentruje te minerały dookoła ścianek jelita i wszystko to razem daje efekt przyswajalności 98%.
Rośliny odgrywają bardzo ważną rolę w wytwarzaniu minerałów koloidalnych. W swoich komórkach przetwarzają minerały metaliczne w koloidalne. Spożywając rośliny gromadzimy i wykorzystujemy je w swoim organizmie. Z uwagi na to, że gleba nie posiada wystarczającej ilości minerałów, rośliny nie posiadają wystarczającej ilości minerałów koloidalnych. Ludzie długowieczni, którzy dożyli 120-140 lat, mają wiele wspólnego. Są to mieszkańcy wysokogórskich wiosek (8.000-14.000 stóp n.p.m.). W tym klimacie opady wynoszą poniżej 2-óch cali rocznie, są to więc regiony bardzo suche. Jak myślicie, skąd ludzie mają wodę do picia i zraszania roślin? - Z topniejących górskich lodowców. Woda, która wycieka z lodowców nie jest tak czysta i przezroczysta jak np. oligoceńska. Ma ona biało-żółtawy lub biało-błękitny kolor i zawiera od 60 do 72 minerałów. W Titicaca i w Tybecie nazywają ją „lodowym mlekiem”. Ludzie nie tylko piją tę wodę, przyswajając 8-12% minerałów, ale co najważniejsze, co roku zraszają tą wodą ziemię, od zbioru do zbioru, pokolenie za pokoleniem, od tysięcy lat. Nie cierpią oni na cukrzycę, osteoporozę, nowotwory, kataraktę, choroby układu krążenia, nadciśnienie, jaskrę, nie występują wady wrodzone u dzieci, nie ma przestępczości, narkotyków, nałogów, lekarzy... i żyją 120-140 lat w dobrym zdrowiu. Jednak my żyjemy w regionach skażonych odpadami przemysłowymi, spalinami naszych samochodów, szkodliwym polem elektromagnetycznym wytwarzanym przez wszystkie urządzenia od sieci energetycznej poczynając, przez mikrofalówki, żelazka i komputery, a na telefonach komórkowych kończąc. Nie mamy dostępu do naprawdę zdrowej i ekologicznej żywności. Jedyną alternatywą jest przyjmowanie „biologicznie aktywnych dodatków do żywności”.

Jeden dzień bez minerałów skraca życie o kilka godzin, a nawet o kilka dni.

Pomyślcie o tym i bądźcie zdrowi.

---

Tomasz Mokrzycki ; http://www.tinedaku.yoyo.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 24 marca 2011

„Jedzenie oczami”

„Jedzenie oczami”

Autorem artykułu jest Anna Kacperska



Okazuje się, ze proces widzenia jest niezwykle ważny także, jeśli chodzi o ilość spożywanego pożywienia. Niestety, ale „jedzenie oczami” może sprzyjać tyciu i jest to potwierdzone naukowo.

dieta-warzywno-owocowa_cdDzięki procesowi widzenia możemy rozpoznać jakość potraw oraz estetykę ich przyrządzenia. Bodziec świetlny przedostaje się do oka poprzez warstwę łez, rogówkę, inne elementy narządu, aż dociera do ośrodkowego układu nerwowego. Aby oko „funkcjonowało” prawidłowo, potrzebnych jest kilka substancji. Po pierwsze glukoza, która jest substratem energetycznym, jej źródłem są oczywiście węglowodany. Inne niezbędne substancje to: beta – karoten (marchew, pomidory, groszek), luteina (szpinak, kapusta), zeaksantyna (jagody goji, kukurydza), astaksantyna (łosoś, algi).

Zmysł wzroku podczas jedzenia może zakłócać inne sygnały dochodzące z mózgu. Co oznacza to w praktyce? „Jemy oczami”, dlatego czasami nawet pomimo tego, że nie czujemy już głodu, spożywamy posiłek nadal, ponieważ zmysł wzroku zakłóca działanie ośrodka sytości, który znajduje się w mózgu.

Przeprowadzony we Francji eksperyment dowiódł, że naprawdę „jemy oczami”! Badanie polegało na tym, że osoby w nim uczestniczące podzielono na dwie grupy. Jedna z nich miała jeść posiłek z przewiązanymi oczami, tak aby nie widzieć zawartości talerza, natomiast druga normalnie – obserwując to, co je. Wynik badania jest zaskakujący! Osoby, które miały przewiązane oczy, zjadły o 25% mniej w porównaniu do widzących! Obydwie grupy osób, odczuwały sytość po spożytym posiłku. Dlatego jedząc, musimy być świadomi sygnałów sytości dochodzących z organizmu. Jeśli nie będziemy zwracać na nie uwagi, posiłek skończymy widząc dno opakowania z ciasteczkami lub pusty talerz.

Bardzo ważna podczas zjadania posiłków jest kolorystyka otoczenia. Dlaczego większość restauracji ma wnętrza w pomarańczowej tonacji? Pomarańczowy kolor zwiększa apetyt. Zamówimy więcej, zjemy więcej i … zapłacimy więcej. Dlatego lepiej nie malować ścian własnej kuchni tym kolorem :)

Kolor, który hamuje apetyt to niebieski. Może warto zakupić niebieskie talerze?

Podsumowując:

Powinniśmy jeść wtedy, gdy odczuwamy głód, nie podjadając między posiłkami. Słuchajmy sygnałów sytości z naszego organizmu, nie kierując się tylko wzrokiem.

---

Anna Kacperska – dietetyk

Poradnia dietetyczna Metamorfoza

www.metamorfozadiety.blogspot.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Nowe podejście do 5 posiłków w ciągu dnia

Autorem artykułu jest Przemysław Rozmarynowski



Bardzo często słyszymy w mediach slogan "Jedz małe posiłki 5 razy dziennie". Szczególnie ostatnimi czasy, stało się ono jednym z najchętniej i najczęściej powielanych haseł przez dietetyków i trenerów osobistych.

Brzmi naprawdę dobrze, a zatem wystarczy jeść małe porcje 5 razy dziennie i efekty gwarantowane. Niestety, nic w życiu nie przychodzi lekko. W tym przypadku jest niestety podobnie. Z własnego doświadczenia wiem, że wcale nie łatwo jest zorganizować swój dzień w taki sposób, aby jeść coś wartościowego co 3-4 godziny.

Dlatego przygotowałem dla was, kilka przydatnych strategii. Dzięki którym, będzie wam dużo łatwiej, kontrolować cały proces i zamiast dwóch przypadkowych posiłków w ciągu dnia, zaczniecie jeść świadomie i znacznie częściej niż to miało miejsce do tej pory.

1. Jedz małe posiłki
Ok, sprawa wydaje się całkiem prosta. Ale co to znaczy małe posiłki… To co dla jednej osoby jest mała porcją, dla innej jest posiłkiem dla dwojga. A zatem, proponuję stosować Ci bardzo prostą zasadę. Po skończonym posiłku powinieneś czuć się lekko i przyjemnie. Natomiast, jeśli czujesz się ociężały, przepełniony czy nawet zmęczony to oznaka, że zjadłaś zdecydowanie za dużo. Pamiętaj, systematyczne dostarczanie nawet niewielkiej ilości jedzenia w nadmiarze, w dłuższej perspektywie czasu = dodatkowym kg.

2. 5 razy dziennie
Mam dla Ciebie propozycje, zapomnij o tym, że "musisz" coś robić, po prostu jedz zawsze, kiedy poczujesz się choć trochę głodny. Staraj się nie dopuszczać do sytuacji, kiedy kompletnie umierasz z głodu. Najczęściej skutkuje to tym, że pochłaniasz o wiele szybciej niż jest to wskazane i znacznie więcej, niż w rzeczywistości potrzebujesz.

Dodatkowo, staraj się unikać jedzenia w pośpiechu. Badania naukowe potwierdzają, że jedzenie w pośpiechu wywiera realny, negatywny wpływ na nasz organizm. Ale to nie wszystko. Japońscy naukowcy odkryli, że szybkie jedzenie sprzyja zachorowaniom na cukrzycę i choroby serca. Wynika to ze związku, jaki istnieje między jedzeniem w pośpiechu a insulinoodpornością - dolegliwością powodującą zaburzenie poziomu glukozy we krwi. Trudno w to uwierzyć, ale przy niektórych dolegliwościach lekarze zalecają nawet powolne jedzenie jako część kuracji.

Atmosfera w jakiej konsumujemy posiłek, również jest nie bez znaczenie. Dlatego, unikaj jedzenia przed telewizorem czy ekranem komputera. Jeśli jest to możliwe, staraj się jak najczęściej jeść w kuchni, w ciszy i spokoju. Różnicę poczujesz od razu - jedzenie zacznie sprawiać ci więcej przyjemności i dodawać więcej energii!

Powodzenia!
Przemysław Rozmarynowski

---

Twórca i autor bloga www.Fitpolska.pl | o Zdrowym i Aktywnym Stylu Życia | fitness, wellness, dietetyka


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Prawidłowe zasady zdrowego odżywiania

Prawidłowe zasady zdrowego odżywiania.

Autorem artykułu jest marcel



Żaden sposób zdrowego odżywiania nie jest pozbawiony wad i dlatego ideałem byłoby jeść to, co najlepsze dla naszego organizmu. Niestety w ciągu życia zatracamy umiejętności określania w pożywieniu tego, co jest dla nas dobre, a więc jedni jedzą, żeby żyć, drudzy żyją, żeby jeść.

Każda jednostka może zdobyć środki wystarczające do zaspokojenia rzeczywistego głodu, ale w sensie psychicznym może mieć poczucie, że w tym systemie społecznym, gospodarczym, nie stać jej na zaspokajenie różnych potrzeb. Potrzeby uznania, prestiżu, posiadania, rozwijają się i odbiegają bardzo od rzeczywistych. Człowiek głodny ma najmniejsze wymagania, a potrzeba jedzenia, zrodzona z podniety psychicznej, wymaga wyrafinowanych potraw. Sytuacja rodzi zapotrzebowanie na zjedzenie wyszukanych potraw w odpowiednich lokalach, gdzie właściwie nie idzie się jeść, ale zademonstrować swoją pozycję. Ci którzy wyrwali się z kieratu presji opinii publicznej oraz wzorców lansowanych przez media i przestali krytykować te produkty, które mają rzeczywistą wartość i są łatwe do zdobycia (owoce, warzywa, kasze), będą zdrowsi od pozostałych. Im taniej tym lepiej: im bardziej wyszukane potrawy, tym gorzej dla naszego zdrowia. Złe odżywianie prowadzą prawdziwi biedacy i ludzie bardzo zamożni, bo im nie wypada zamawiać prostych dań a wzory do naśladowania powinniśmy czerpać ze społeczności zdrowych i długowiecznych a nie modnych które zaspokajają potrzeby powierzchniowe, związane z głodem sytuacyjnym czy prestiżem. W mediach nie zobaczymy jak lansuje się potrawę z płatków owsianych, dlatego że to jest nieatrakcyjne medialnie a wystarczyłoby wziąć trzy łyżeczki płatków, zalać wodą, dodać do tego łyżeczkę masła, szczyptę soli i gotowe danie nadaje się do jedzenia. Dlatego audycje telewizyjne poświęcone jedzeniu muszą trwać dłużej. Im więcej się miele, miażdży, sieka, tłucze, smaży (w tym duża ilość przyrządów pomocniczych), tym atrakcyjniejsze to jest według mediów. Tymczasem natura wyposażyła nas w naturalne wspaniałe urządzenie do obróbki pokarmu w postaci jamy ustnej. Lecz widok żującego człowieka nie jest zbyt atrakcyjny medialnie. Naoglądamy się a w efekcie a i tak z braku czasu - kupimy zupkę w proszku dolejemy wody i obiad gotowy a smakuje jak domowy.

Na początek trochę zasad prawidłowego odżywiania:

- nie wolno jeść owoców na deser, tylko przed posiłkiem;

- nie należy popijać w trakcie posiłku (żeby nie rozcieńczać soków trawiennych);

- po ciepłym posiłku, szczególnie tłustym nie wolno pić zimnych płynów albo jeść lodów;

- nie "pojadać" między posiłkami;

- nie wolno łączyć owoców z produktami mlecznymi;

- napoje wolno pić pół godziny przed posiłkiem, lub pół godziny po;

- nie spożywać owoców cytrusowych w mroźne dni ponieważ wychładzają organizm;

- dokładnie przeżuwać, tak by jedzenie zamieniło się w postać płynnej papki;

- nie bać się tłuszczu (chyba, że lekarz zaleci inaczej);

- nie wstydzić się odmówić jedzenia, które nie służy zdrowiu człowieka;

- to, co jest dobre i lekkostrawne w postaci surowej, nie powinno być przerabiane przez gotowanie lub smażenie (dopuszczalne jest tylko lekko opiekane);

- pić maleńkimi łyczkami, powoli;

- dań białkowych nie łączyć z sałatkami zakwaszonymi;

- dań skrobiowych nie zakwaszać;

- nie powinno być w posiłku więcej niż cztery produkty, nawet z tej samej grupy;

- białka należy łączyć z następującymi warzywami: burak, marchew, seler, rzodkiewka, ogórek, brukselka, kapusta, kalarepa, brukiew;

- skrobię należy łączyć z następującymi warzywami: fasolka szparagowa, szparagi, kalafior, zielona sałata, szpinak, cebula, papryka, cykoria, pietruszka;

- nieprzestrzeganie kolejności, ilości, jakości, proporcji, likwiduje harmonie w organizmie, powoduje dolegliwości, zwane później chorobami;

Ważne zestawy i połączenia.

Owoce jemy zawsze przed posiłkiem. Dopuszczalne łączenie owoców:

- kwaśne: (grapefruity, cytryny, pomarańcze, ananasy, jeżyny, wiśnie) łączyć ze średnio kwaśnymi (poziomki, jabłka, truskawki, figi, winogrona, śliwki), gruszki, brzoskwinie, czarne jagody, czereśnie, maliny, morele, można łączyć z bananami, daktylami, figami lub rodzynkami, niedopuszczalne jest łączenie owoców kwaśnych ze słodkimi;

Ciężkostrawne połączenia:

- skrobia z białkiem, tłuszczem i owocami; owoce z białkiem i zielonymi warzywami; żeby nie zakwasić organizmu, należy stosować produkty alkalizujące do zakwaszających w stosunku 3:1;

Pokarmy alkalizujące:

- wszystkie warzywa i owoce (łącznie z cytryną), w szczególności: ziemniaki, marchew, sałata, buraki;

Pokarmy zakwaszające:

- białka (oprócz baraniny), wszystkie rodzaje pieczywa, groch, fasole, kasze, mak, orzechy laskowe, ryż, soczewica, soja, sery białe i żólte, śmietana, twaróg, cukry, wszystkie tłuszcze, płatki owsiane. Określone produkty są najlepiej przyswajalne i wykorzystywane przez organizm w określonych porach dnia;

Produkty dnia (7.30 - 19.30):

- buraki, fasola szparagowa, groszek zielony, kapusta czerwona,kukurydza, marchew, papryka, sałata, seler, soczewica, szczaw, szpinak, ananas, brzoskwinie, czereśnie, cytryny, jagody, daktyle, jeżyny, kiwi, maliny, morele, nektarynki, pomidory, porzeczki, śliwki, truskawki, winogrona, wiśnie, olej kukurydziany, olej słonecznikowy, czosnek, liść laurowy;

Produkty nocy (19:30 - 21:30):

- bakłażany, botwina, bób, cukinia, dynia, fasola, grzyby, kalafior,brukselka, kapusta, ogórki, pory, rzodkiewka, soja, szparagi,ziemniaki, arbuz, awokado, banany, gruszki, jabłka, melony,migdały, oliwki, orzechy, olej arachidowy, oliwka z oliwek, olej sezamowy, olej sojowy, cebula, korniszony, sól, jajka, produkty mleczne, wszystkie ryby;

Czas trawienia:

- skrobia 2 - 3 godz., białko 4 - 6 godz., tłuszcz 6 - 10 godz., pokarm mieszany wegetariański - 24 godz., mleko pasteryzowane 12-48 godz., jarzyny gotowane 10 - 12 godz., jarzyny surowe 3 - 6 godzowoce gotowane 2 - 12 godz., świeży sok owocowy lub jarzynowy - 20 min., pokarm mieszany, nie wegetariański 1 - 5 dni;

Zestawy dopuszczalne:

- skrobia + tłuszcz, warzywa + inne warzywa, warzywa + skrobia, warzywa + białko, warzywa + tłuszcz, owoce + owoce (ale o tym samym stopniu kwaśności);

Zestawy niedopuszczalne:

- białko + skrobia, białko + cukier, białko + kwaśne owoce, warzywa + owoce, warzywa + cukier, łuszcz + białko, skrobia + owoce, owoce + cukier;

Warto pamiętać !

Stresy, złe nawyki żywieniowe (nałogi), modne diety, powodują stałe niedobory, rozregulowanie naturalnego instynktu, w efekcie czego, paradoksalnie, najbardziej smakuje nam to co najbradziej szkodzi więc warto to zmienić na wyżej wymienione połączenia i zestawy.

---

www.sport-marcel.blogspot.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 23 marca 2011

Czy naturalne suplementy diety pomagają, czy szkodzą?

Czy naturalne suplementy diety pomagają, czy szkodzą?

Autorem artykułu jest Dorota Trojan



Istnieje mnóstwo sprzecznych osądów dotyczących naturalnych suplementów diety a także ich wpływu na ludzkie zdrowie.
Pojawiają się nawet głosy próbujące udowodnić, że korzystanie z suplementów diety może wywołać choroby.

Czy suplementy diety są naszym wybawieniem, czy może, jak się niektórym wydaje, są niestety wyłącznie sposobem na sprzedanie kolejnego bezwartościowego bubla?
Jaka jest prawdziwa rola suplementów diety?
Naturalny suplement diety to przecież nic innego jak zbiór roślin zawierających witaminy i minerały, aminokwasy, węglowodany, antyoksydanty oraz inne cenne składniki odżywcze, zapakowanych w kapsułce lub pastylce.

Dlaczego wobec tego suplement diety miałyby w czymkolwiek pomagać? A z drugiej strony, dlaczego tzw. znawcy zagadnienia często przestrzegają przed używaniem suplementów diety i zgubnymi skutkami dla człowieka wynikającymi z używania suplementów zamkniętych w pastylkach albo sokach ?

Zastanówmy się skąd w ogóle powstał pomysł na suplementy diety. Ja osobiście uważam, że suplementy powstały drogą ewolucji i poprawy zwyczajów, które dobrze nam służą.
Kreowanie nowatorskich metod wytwarzania i przetwarzania jedzenia jest myślą zajmującą człowieka dosłownie od zarania dziejów. Naturalny suplement diety jest w związku z tym najnowszym sposobem i odpowiedzią na obecne potrzeby człowieka.
W dobie tak ogromnego rozwoju możemy sięgać także po to, co kiedyś było niedostępne.
Jeżeli jakaś roślina zawiera witaminy i minerały albo jakieś niedostępne składniki, ma właściwości lecznicze albo jest korzystna dla naszego zdrowia chcemy jej używać.
Suplementy diety dają nam tą możliwość. To dzięki suplementom możemy osiągnąć dowolny cel zdrowotny. Prawidłowe odżywianie, oczyszczanie organizmu, poprawa odporności organizmu, odmładzanie to tylko te najważniejsze.

Zastanówmy się przez chwilę, czy nasze obawy mają sensowne wytłumaczenie. Jeśli roślina zawarta w kapsułce suplementu, w miejscu, w którym ją uprawiano, jest wykorzystywana przez miejscową ludność jako normalne codzienne jedzenie i nikomu nie przychodzi tam do głowy, żeby się obawiać przedawkowania, powinna wzbudzać obawy jako składnik suplementu. Tak jak dla nas czosnek, w innych rejonach świata Różeniec, Noni, żeń-szeń są składnikami codziennego pożywienia.
Powszechnie wiadomo, że nawet czosnek o nie budzących żadnych wątpliwości właściwościach leczniczych może w nadmiernej ilości szkodzić. Pozostaje w tej sytuacji udzielić odpowiedzi na pytanie w jakich ilościach i kiedy trzeba by jeść ten czosnek, żeby wywołać negatywne skutki i jak groźne dla naszego organizmu mogą być konsekwencje nadużycia tej przyprawy.
No właśnie. Taki tok myślowy możemy przeprowadzić w stosunku do każdego składnika zawartego w naturalnym suplemencie diety. Gdy tego dokonamy już śmiało można sobie odpowiedzieć na pytanie czy naturalne suplementy diety mogą nam zaszkodzić.

---

baner-naturalne-suplementy


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl